Przepocone, gęste powietrze, które wypełniało salę klubową,
agresywnie atakowało moje nozdrza i przyprawiało o mocne zawroty
głowy, a głośna, dudniąca mi w uszach muzyka dodatkowo potęgowała
nieznośne pulsowanie czaszki, przez co słaniałem się na nogach, z
zamglonym wzrokiem drżącymi dłońmi szukając oparcia w drewnianym
blacie baru. Przygryzłem wargę, czując dłoń dziewczyny na moim
biodrze.
– Zostaw – syknąłem, zataczając się niebezpiecznie.
Odeszła z obruszoną miną, prawdopodobnie przeklinając mnie w
myślach, lecz nie miałem ochoty ani siły na dbanie o utrzymywanie
dobrego wizerunku, nie w rozpadającym się, śmierdzącym potem,
spermą oraz wymiotami klubie, gdzie co druga osoba niezależnie od
płci miała ochotę zaciągnąć mnie do łazienki i zgwałcić bez
zabezpieczenia.
– Taeminnie, dlaaaczego nie tańczysz? – usłyszałem nietrzeźwy
głos starszego chłopaka obok ucha, który sprawił, że obecne na
moim nagim karku dreszcze zaczęły tańczyć do rytmu Gangnam
Style.
Wzruszyłem ramionami, nie odrywając wzroku od drobinek kurzu
unoszących się w powietrzu przede mną i zbyłem go niedbałym
ruchem dłoni, nie będąc do końca pewnym, czy mam ochotę na
użeranie się z gorszącym widokiem upitego hyunga. Poczułem, że
się oddala i dopiero wtedy odważyłem się skupić na nim wzrok, by
zauważyć, że ciemna, bezmózga masa ludzka zdążyła wyciągnąć
do niego brudne macki i zamknąć w ciasnym kółeczku adoratorów.
W oceanie ludzi dostrzegłem tą samą, długowłosą dziewczynę,
która kilka minut temu sugestywnie próbowała pozbawić mnie
ubrania przed wszystkimi obecnymi w klubie (wbrew pozorom to
obmacywanie mojego biodra wcale nie było tak niewinne, na jakie
wyglądało) i krew we mnie zawrzała, a pulsowanie głowy odeszło w
niepamięć, kiedy zauważyłem, że teraz dobiera się do tańczącego
na parkiecie Minho, który widać zaczynał się z nią dobrze bawić.
Podniosłem się ze stołka i wyrwałem barmanowi z ręki butelkę
serwowanego tu, wysokoprocentowego gówna, zaciskając zęby tak
mocno, że białe widmo bólu zasłoniło mi oczy, lecz mimo to nie
zatrzymałem się, aż nie dotarłem do uśmiechniętego zdecydowanie
za szeroko chłopaka, z dłońmi gdzieś pod koszulką dziewczyny.
Niewiele myśląc wziąłem zamach i rozbiłem butelkę o jego
przysłonięty krótkimi włoskami kark, a łza złości potoczyła
się po moim policzku, by sekundę potem rozbić się o ostry
obojczyk i zniknąć. Prychnąłem, widząc nieudolne próby
utrzymania równowagi przez zaatakowanego.
– Pierdolisz się ze mną, nie z dziwkami, zapomniałeś?
[365]
a/n: teraz już wiadomo, kto uderzył minho w mv do view
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz