Unoszący
się w powietrzu zapach zakurzonych, pożółkłych książek
zagęścił się i wypełnił moje nozdrza, gdy tylko przekroczyłem
próg biblioteki na rogu jednej z uboższych ulic miasta. Stłoczone
w budynku ciepło zaatakowało moje policzki, wcześniej wystawione
na kaprysy pogody, w tym na nieznośne pocałunki wiatru.
–
Taeminnie!
Tęgi,
wysoki chłopak o brązowych oczach przywitał mnie z uśmiechem zza
długiej, dębowej lady.
– Cześć,
hyung – odparłem błyskawicznie, obluzowując zaciśnięty na szyi
szalik i zsuwając płaszcz z ramion.
Choi Minho,
starszy ode mnie o dwa lata, był synem właściciela biblioteki i
znaliśmy się od stosunkowo dawna. Odwiedzałem to miejsce odkąd
pamiętam, a on wydawał się być tu zawsze obecny. Z biegiem lat
zbliżyliśmy się do siebie i mogłem powiedzieć, że staliśmy się
naprawdę dobrymi przyjaciółmi.
– Minho –
odezwałem się, podchodząc do lady i kładąc na niej szalik oraz
płaszcz – czy mógłbyś mi pomóc znaleźć jedną książkę?
Jego oczy
rozbłysły, pokiwał głową bez wahania i chwycił mnie za przegub,
ciągnąc w stronę wspinających się do sufitu regałów.
– Jaką
konkretnie?
– „Zabić
drozda” – wyjaśniłem krótko.
Zagłębiliśmy
się w labiryncie książek, mijając coraz więcej półek i
zostawiając za sobą grzbiety niezliczonej ilości dzieł.
Zatrzymaliśmy się przy zwisającej z sufitu, ozdobnej literze „H”.
– Powinna
gdzieś tu być – oznajmił, ze skupieniem wypatrując jednego
tytułu pośród setek innych.
Stanąłem
obok, plecami opierając się o regał i obserwując go z
zainteresowaniem. Ukryte pod skórą mięśnie poruszały się do
rytmu jego ruchów.
–
Taeminnie? – zagadnął po chwili. – Czy mógłbyś... książka
jest za twoim ramieniem.
Zanim
zdążyłem wykonać jakikolwiek ruch, sięgnął dłonią,
nachylając się nade mną z nieobecnym wzrokiem. Zamarłem, czując
na włosach jego oddech. Ze zgrozą stwierdziłem, że znajdujemy się
stanowczo za blisko.
Upuścił
książkę na ziemię, spoglądając na mnie z cieniem czułości
tańczącym w kąciku oka i nagle zapragnąłem, by nasze wargi
przestało dzielić te kilka centymetrów wydających się być
kilometrami. Przełknąłem ślinę i zacisnąłem powieki, kiedy
ciepły oddech chłopaka musnął moje usta.
Zderzyliśmy
się ze sobą, poczułem jego dłonie zamykające się na mojej talii
i chłodne palce muskające skórę ukrytą pod materiałem koszulki.
Próbowaliśmy znaleźć rytm, nadaremnie zsynchronizować nasze
ruchy, ale nie mogliśmy nic poradzić na niedoskonałości naszych
spragnionych dotyku warg, na to, że nie potrafiły dopasować się
kształtem ani fakturą, że były sobie kompletnie obce i nieskore
do współpracy.
Pocałunek
był powolny i oderwaliśmy się od siebie dopiero po dłuższym
czasie, dysząc szybko i ciężko, spoglądając na siebie
roziskrzonymi spojrzeniami pełnymi niewypowiedzianego zaskoczenia.
Starszy
chłopak oblizał spuchnięte pocałunkiem wargi, wzdychając prosto
w moje usta.
–
Przepraszam – odchrząknął – chyba upuściłem tę książkę,
o której mówiłeś.
[426]
a/n: raz za mało, raz za dużo, muszę się wreszcie ogarnąć i postarać na serio trzymać limitu... ;__;
JESTEM WRESZCIE PUNKTUALNIE, CIESZYSZ SIĘ? XD swoją drogą, głupio mi, że tylko ja tu komentuję, bo moje komentarze wydają się blade i marne wobec piękna tych wszystkich tekstów ifjwoeifjewg x.x Ame też tu kiedyś wpadnie, zobaczysz~~
OdpowiedzUsuńOk, znów się rozpływam ;~~; To znaczy... umarłam już w momencie, w którym przeczytałam słowa KSIĄŻKI i BIBLIOTEKA, bo tak niemożliwie uwielbiam tę magiczną atmosferę owego jedynego w swoim rodzaju mieszkania dla pachnących, szepczących zachęcająco tomów *~~* Tak mi się marzy napisać kiedyś dłuższego ff, którego akcja rozgrywałaby się właśnie w bibliotece x.x pewnie i tak tego nie zrobię, ale można czasem pozmyślać, ok ;;;; Właśnie pośród tego ciężkiego od krążących wokół słów powietrza, pod baczną obserwacją uszeregowanych na półkach książek, dwójka przyjaciół odnalazła magię wspólnego pocałunku sdoifjwefefd TEN OPIS BYŁ ŚWIETNY, nieszablonowy, uwzględniający wszelkie niedociągnięcia i niedoskonałości, co paradoksalnie uwypukliło piękno tej jedynej w swoim rodzaju chwili *u* No i ta końcówka... taki nagły powrót do rzeczywistości, za sprawą przyziemnego stwierdzenia Minho... ale ja to widzę, te rumieńce, to zakłopotanie, tę niepewność, BOŻE JARAM SIĘ ZNÓW, czemu pod większością Twoich drabble zostawiam taki bezładny bełkot, przepraszam ;;;;
Tyle ~~<3
Cieszę się, cieszę, chociaż nie musiałaś się tak starać, bo nie mam za złe, kiedy nie komentujesz "punktualnie", także wiesz, zero stresu~ taak, sama zachwycałam się opisem pocałunku, chciałam zrobić to nieco na odwrót, inaczej niż zwykle, i wyszło chyba ok, tak sądzę? ^^ dziękuję za komentarz~<3 sama muszę się w końcu przemóc i pod YP coś nabazgrać, także niedługo coś tam ode mnie zobaczysz pewnie^^;;
Usuń