11 czerwca 2015

osiemnaście

– Minho, czy mógłbyś zwolnić?

– Nie ufasz moim umiejętnościom? – zaśmiałem się w odpowiedzi, kątem oka spoglądając na siedzącego obok chłopca.

– Nie, po prostu... droga wydaje się być śliska.

Westchnąłem cicho, muskając palcami jego ukryte pod materiałem spodni kolano. Poruszył się nerwowo, zamykając dłoń na pasie bezpieczeństwa ściskającym mu klatkę piersiową i przygryzł wargę, biorąc głęboki oddech.

– Nie martw się. Nie pierwszy raz jeździmy przy takiej pogodzie, prawda?

Nie odpowiedział, ale też nie powstrzymał się od obrzucenia licznika prędkości niepewnym spojrzeniem.

Po kilkudziesięciu minutach cichej jazdy, gdy od pierwszych zabudowań miasta dzieliło nas zaledwie dwadzieścia kilometrów, krople deszczu znowu zaczęły bębnić w szyby auta, zamazując rozciągający się przed nami krajobraz.

– Minho, zwolnij – wydusił z siebie chłopak z nutą paniki w głosie.

Pokręciłem głową, śmiejąc się pod nosem i docisnąłem pedał gazu, obserwując zmiany na jego twarzy.

– Hyung – jęknął błagalnie.

– Nie masz się czego bać – odparłem z uśmiechem, burząc jego włosy jedną dłonią i mogłem wręcz usłyszeć, jak z trudem przełyka ślinę. – Taemin, naprawdę sądzisz, że jestem na tyle głupi, by spowodować wypadek?

– Nie – odpowiedział cicho. 

– W takim razie przest-

Moje dalsze słowa zagłuszył krzyk chłopca, boleśnie raniący uszy. 

Spojrzałem na drogę, zatrwożony, a widząc pędzące prosto na nas auto skręciłem gwałtownie w ostatniej sekundzie, o włos unikając niefortunnego zderzenia. Nie zdążyłem chociażby westchnąć z ulgą, gdyż chwilę potem samochodem zarzuciło w bok. Kierownica odmawiała posłuszeństwa, tańczyła w moich dłoniach, jakby zwariowała. Cień zbliżającej się ciężarówki rósł nieustannie, kiedy nadaremnie próbowałem odzyskać kontrolę nad maszyną.

Zacisnąłem powieki, przygotowując się na najgorsze, a na końcu świadomości poczułem dręczące poczucie winy i nienawiść do samego siebie; powinienem był posłuchać się i zwolnić póki miałem na to czas.

Zderzenie nastąpiło błyskawicznie i zapadła grobowa cisza, przerywana bębnieniem deszczu, którego zapach wypełniał moje nozdrza, o zmasakrowany dach auta.

Pamiętam tylko to. 

Pamiętam tylko deszcz.

[312]

a/n: coś nie za bardzo wyszło, ale męczy mnie zakończenie roku szkolnego i ostatnie sprawdziany... mam dość~ *śpiewa holiday henry'ego*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz