Rzucana przez setki papierowych lampionów łuna światła rozlewała
się na powierzchni wody płynnym złotem i miedzią, podczas gdy
ukryte pomiędzy wzburzonymi falami ogniki płomieni bawiły się w
berka z dryfującymi po lustrze rzeki płatkami kwiatów magnolii, a
ich śmiech, niesiony przez tańczący na parkiecie wody wiatr,
rozbrzmiewał w moich uszach z łaskoczącym świadomość echem.
Uśmiechnąłem się, ulegając urokowi wieczoru oraz magii
migoczących świateł i pociągnąłem trzymaną pod ramię
dziewczynę w stronę przycumowanych na brzegu gondoli, które
zdawały się lewitować w powietrzu.
Wybraliśmy małą, pomarańczową, z ludowymi wzorami, którą
obsługiwał ukryty pod rondem dużego kapelusza drobny chłopiec.
Odbiliśmy od brzegu i zamknąłem dłoń dziewczyny w swojej
własnej, przygarniając ją bliżej.
– Podczas podobnych scen w filmach romantycznych gondolier zwykle
śpiewa nudne do bólu piosenki – zauważyłem ze śmiechem.
– Nie śpiewam – usłyszałem chłodną, szybką odpowiedź,
która sprawiła, że uniosłem głowę... dokładnie wtedy, kiedy
chłopiec piorunował mnie wzrokiem.
Otoczone koroną gęstych, czarnych rzęs oczy spoglądały na mnie
z uwagą, a na powierzchni brązowych tęczówek, tak samo, jak na
lustrze wody, złotem rozlewały się płomienie. Zacisnął
malinowe, pełne usta w cienką kreskę i opuścił głowę, przez co
ostra linia szczęki znalazła się w zasięgu rzucanych przez
lampiony wiązek światła, cieniem kładąc się na skrawku mlecznej
szyi.
Poruszyłem się niespokojnie, zauważając, że dłoń nagle
dziewczyny stała się o wiele zimniejsza, a sama skóra szorstka i
nieprzyjemna, lecz kiedy odwróciłem się, chcąc zapytać, czy
wszystko w porządku, jakby nigdy nic wpatrywała się rozmarzonym
wzrokiem w wodę obok nas. Westchnąłem bezgłośnie, dochodząc do
wniosku, że to po prostu unoszący się w powietrzu dym świec i
lampionów nie działa na mnie najlepiej, lecz nie powstrzymało mnie
to od bolesnego przygryzienia dolnej wargi.
Po opuszczeniu gondoli byłem niemalże pewien, że niedługo
ponownie złożę chłopcu wizytę.
[288]
a/n: to jedno z ostatnich drabble >300, dalej wszystko idzie w górę, także wreszcie będą tu normalnej długości teksty... i może dam radę wcisnąć jakiegoś angsta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz