22 czerwca 2015

dwadzieścia dziewięć

Rzucana przez setki papierowych lampionów łuna światła rozlewała się na powierzchni wody płynnym złotem i miedzią, podczas gdy ukryte pomiędzy wzburzonymi falami ogniki płomieni bawiły się w berka z dryfującymi po lustrze rzeki płatkami kwiatów magnolii, a ich śmiech, niesiony przez tańczący na parkiecie wody wiatr, rozbrzmiewał w moich uszach z łaskoczącym świadomość echem. Uśmiechnąłem się, ulegając urokowi wieczoru oraz magii migoczących świateł i pociągnąłem trzymaną pod ramię dziewczynę w stronę przycumowanych na brzegu gondoli, które zdawały się lewitować w powietrzu.

Wybraliśmy małą, pomarańczową, z ludowymi wzorami, którą obsługiwał ukryty pod rondem dużego kapelusza drobny chłopiec. Odbiliśmy od brzegu i zamknąłem dłoń dziewczyny w swojej własnej, przygarniając ją bliżej.

– Podczas podobnych scen w filmach romantycznych gondolier zwykle śpiewa nudne do bólu piosenki – zauważyłem ze śmiechem.

– Nie śpiewam – usłyszałem chłodną, szybką odpowiedź, która sprawiła, że uniosłem głowę... dokładnie wtedy, kiedy chłopiec piorunował mnie wzrokiem.

Otoczone koroną gęstych, czarnych rzęs oczy spoglądały na mnie z uwagą, a na powierzchni brązowych tęczówek, tak samo, jak na lustrze wody, złotem rozlewały się płomienie. Zacisnął malinowe, pełne usta w cienką kreskę i opuścił głowę, przez co ostra linia szczęki znalazła się w zasięgu rzucanych przez lampiony wiązek światła, cieniem kładąc się na skrawku mlecznej szyi.

Poruszyłem się niespokojnie, zauważając, że dłoń nagle dziewczyny stała się o wiele zimniejsza, a sama skóra szorstka i nieprzyjemna, lecz kiedy odwróciłem się, chcąc zapytać, czy wszystko w porządku, jakby nigdy nic wpatrywała się rozmarzonym wzrokiem w wodę obok nas. Westchnąłem bezgłośnie, dochodząc do wniosku, że to po prostu unoszący się w powietrzu dym świec i lampionów nie działa na mnie najlepiej, lecz nie powstrzymało mnie to od bolesnego przygryzienia dolnej wargi.

Po opuszczeniu gondoli byłem niemalże pewien, że niedługo ponownie złożę chłopcu wizytę.

[288] 

a/n: to jedno z ostatnich drabble >300, dalej wszystko idzie w górę, także wreszcie będą tu normalnej długości teksty... i może dam radę wcisnąć jakiegoś angsta?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz