8 lipca 2015

czterdzieści pięć


Z ciężkim westchnięciem na ustach nacisnąłem zimną, ciemnością osnutą niczym woalem, klamkę i w braku szacunku dla snu nieco za agresywnie otworzyłem, a następnie zamknąłem za sobą drzwi mieszkania, wchodząc w mrok, którego końca nie mogłem dostrzec, zdawałem się w nim tonąć. Zdrętwiałą ze zmęczenia dłonią ściągnąłem z siebie koszulkę i rzuciłem na małą, drewnianą komódkę... cóż, może nie do końca na małą, drewnianą komódkę–

– TY MAŁY GÓWNIARZU, ZNOWU WYMYKASZ SIĘ Z DOMU PO NOCACH?! 

Momentalnie skuliłem się w sobie z niezręcznym uśmiechem, ale zamiast się odezwać, wyminąłem smukłe, drżące z wściekłości ciało studenta, z którym dzieliłem mieszkanie, idąc w kierunku kuchni. W nieznośnym, ciążącym mi zażenowaniu rozciągnąłem zdrętwiałe mięśnie i zanim udało mi się dostrzec, że ziewam, zewnętrzna strona dłoni czarnowłosego zasłoniła mi usta, na co zaśmiałem się cicho i udałem zamiar ugryzienia chłopaka, lecz, niespodziewanie, z zębami niebezpiecznie blisko kciuka, zamarłem, bowiem nachylił się nade mną... i zaczął obwąchiwać?

– O MÓJ BOŻE, MOJE DZIECKO WŁAŚNIE... O MÓJ BOŻE, WIEDZIAŁEM, TAEMIN, CZY TY UPRAWIAŁEŚ SEKS?! 

Zamarłem, nie wiedząc, co robić i nie odezwałem się ani słowem, a uczucie zmęczenia zniknęło całkowicie, zamienione zawstydzeniem i rumieńcem, które silnie starałem się zatuszować, chociaż nadaremnie. Nie udało mi się dobrze odsunąć, a znowu usłyszałem, z nosem czarnowłosego na ramieniu:

– CO TU ROBIĄ TE MALINKI?!

– N-Nic!

Zadrżałem na widok uniesionych w niedowierzaniu oraz rozbawieniu brwi i roziskrzonych oczu, a następnie ostrożnie odskoczyłem celem zakrycia się dłońmi, lecz, na nieszczęście, zaraz straciłem równowagę; w niższych częściach ciała niczym bicz odezwało się ostre, nieznośne wspomnienie bólu, co nie uszło uwadze stróża.

– ZROBIŁ CI KRZYWDĘ?! UŻYLIŚCIE LUBR- O BOŻE, CZY WY W OGÓLE SIĘ ZABEZPIECZYLIŚCIE?! W OGÓLE TO Z KIM- LEE FRANCESCO TAEMIN, Z KIM?!

Ze strachem w oczach stwierdziłem, że znowu się zbliża, ale nie miałem możliwości ucieczki – w razie konieczności zostawało mi wchodzenie na lodówkę – więc stałem i czekałem, nie wiedząc, ile uda mi się znieść, zanim sam nie zacznę się wydzierać. Tymczasem on, ze wzrokiem na moich biodrach i uśmieszkiem, zaśmiał się, co dało mi do zrozumienia, że właśnie udało mu się odnieść ostateczne, miażdżące zwycięstwo; uświadomiłem sobie, że czerwone bokserki, które na sobie miałem, nie do końca... nie do końca należały do mnie. Zanim zdołał się odezwać, wybuchnąłem:

– UPRAWIAŁEM SEKS BEZ ZABEZPIECZENIA Z CHOI MINHO I NIE, NIE UŻYLIŚMY LUBRYKANTU, ZADOWOLONY?!

[387]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz