– Dlaczego nie chcesz się zgodzić?
– Po pierwsze i drugie: jesteś chłopakiem. Po trzecie: jesteś
moim bratem. Wystarczy?
– Prooooooszę? Kyungsoo powiedział, że-
– Przestań cały czas mówić o Kyungsoo! – krzyknąłem,
porządnie zirytowany. – Kyungsoo to, Kyungsoo tamto, może jeszcze
się z nim umówisz?!
Młodszy, siedzący obok na sofie chłopiec wytrzeszczył oczy, a
odsuwając się nieznacznie zagryzł wargę, spoglądając na mnie z
mieszanką strachu i niepewności. Prychnąłem, zły na samego
siebie; rzadko kiedy zdarzało się nam kłócić o takie głupoty, a
jeżeli już to robiliśmy, prawie zawsze kończyło się to niemile.
– Zgoda – wyrzuciłem z siebie, chcąc uniknąć niepotrzebnych
krzyków i, co bardzo prawdopodobne, wyzwisk. – Zrobię to.
Zanim zdążyłem chociażby zamrugać, pomiędzy malinowymi wargami
trzymał wąski, oblany czekoladą paluszek, uśmiechając się
szeroko. Westchnąłem, automatycznie żałując swojej decyzji, ale
wiedziałem, że wycofanie się teraz byłoby gorsze niż przyznanie
się do tego, że, być może, w naprawdę małym, malutkim stopniu,
byłem zazdrosny o własnego brata, dlatego też zacisnąłem zęby i
bez słowa chwyciłem w zęby cienką pałeczkę, nachylając się
nad jego twarzą.
Z każdym kolejnym ruchem ust paluszek się skracał, aż w końcu
zniknął całkowicie, a nasze wargi zderzyły się ze sobą
niespodziewanie, podczas gdy ostatnie okruszki przyprószyły sofę.
Wciągnąłem powietrze do ściśniętych płuc, smakując tego
wrażliwego fragmentu skóry młodszego, który smakował świeżymi
malinami z taką intensywnością, że nagle zapragnąłem więcej,
że nagle zapragnąłem posunąć się tak daleko jak tylko możliwe,
że nagle zapragnąłem nie przestawać przez naprawdę długi czas.
Ciche westchnienie chłopca przelało się na moje wargi, kiedy swoje
własne uchylił nieznacznie, pozwalając mi zbadać głębsze części
jego ust.
I byłem stuprocentowo, całkowicie pewien, że nie mam żadnych,
nawet najmniejszych powodów do zazdrości.
[274]
a/n: naprawdę tego nie ogarniam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz