– Hyuuuung, nie rozumiem... – cichy jęk skulonego na krześle obrotowym blondyna wypełnił pomieszczenie i głuchym echem odbił się od powierzchni brudnego okna, po krótkiej chwili swobodnego dryfowania w przestrzeni gubiąc się pomiędzy niezliczonymi zakrzywieniami porzuconej w nieładzie pierzyny. – To głupie.
– Nie, Taemin, to wcale nie jest głupie. To po prostu matematyka – zaśmiał się siedzący po turecku na białym biurku brunet. – Czego dokładnie nie rozumiesz?
– WSZYSTKIEGO.
– Taeminnie... – westchnął ciemnowłosy, spoglądając na blondyna z cieniem rezygnacji czającym się w kąciku oka. Jednym zgrabnym ruchem zeskoczył z drewnianego mebla, przykucając obok młodszego. – Spróbujemy jeszcze raz, dobrze? Nie ma pośpie-
– Mówisz to już piąty raz, Minho!
– Liczyłeś? – zapytał starszy z niedowierzaniem, unosząc brwi w geście zdziwienia.
Blondyn wydął wargi, które chwilę później opuścił cichy dźwięk na granicy jęku i prychnięcia, kiedy jedna z dłoni bruneta spoczęła na jego kolanie, masując je delikatnie. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nigdy nie był wybitnie uzdolniony z matematyki i potrzebował pomocy wszędzie, gdzie obecne były liczby, jednak nie chciał, by z jego powodu inni marnowali swój czas, po raz enty tłumacząc mu jedno i to samo zadanie, którego i tak nie miał szansy zrozumieć.
– To głupie – powtórzył drżącym głosem, biorąc głęboki wdech w obawie, że jeszcze chwila i zamieni się w szlochającą, roztrzęsioną kulę rozpaczy. – Nigdy się tego nie nauczę.
– Nauczysz – zaprzeczył starszy, podnosząc się na równe nogi. – Spędzimy nad tym tyle czasu, ile będzie trzeba, żebyś wszystko zrozumiał.
– Minho, to zajmie lata...
– Czy wyglądam, jakbym miał coś przeciwko? – zażartował brunet, nachylając się nad twarzą młodszego. – Lubię spędzać z tobą czas – cichy szept opuścił jego usta, które chwilę potem czule objęły wargi blondyna, zamykając je w ciepłym, kojącym pocałunku.
[294]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz