Wzruszyłem zdrętwiałymi ramionami, zaciśniętą w pięść
dłonią przetarłem zaspane oczy, rozprostowałem zmęczone nogi i
postawiłem kilka małych kroków w przód, w morzu całkowicie
obcych twarzy wypatrując mojego menadżera, który jeszcze pięć
sekund temu stał obok mnie, a teraz jakby rozpłynął się w
powietrzu, pozostawiając samego sobie.
Westchnąłem, z rezygnacją siadając na ustawionej pod wysoką
ścianą metalowej ławce. Twarz schowałem za kolorową laurką,
którą przy wejściu na lotnisko wręczyła mi jakaś drobna,
jasnowłosa dziewczyna, starając nacieszyć się krótką chwilą
względnej dyskrecji z dala od ciekawskich spojrzeń rzucanych z
drugiego końca hali.
– Taeminnie – usłyszałem obok siebie niski głos, na dźwięk
którego mimowolnie podskoczyłem.
– Minho? C-Co ty tu robisz?!
Chwycił mój nadgarstek, ciągnąc za gruby, wysoki filar, który
skutecznie odgrodził nas od innych obecnych na lotnisku pasażerów.
Włosy nadal miał nieuczesane po pobudce, a twarz wyglądała na
nieświeżą i mogłem się założyć, że nie miał nawet czasu na
umycie zębów.
– Masz codziennie do mnie dzwonić i nieważne, że będzie u
mnie trzecia nad ranem czy po południu, będziesz zdawał mi relacje
z każdego twojego dn-
– Też mi miło cię widzieć, Minho – przerwałem mu, zanim
zdążył powiedzieć coś więcej.
– Masz słuchać się menadżera i nie robić głupstw, nie
wychodzić samemu na miasto, poza tym nie życzę sobie wizyt w
klubach po godzinie dwudziestej, szczególnie w piątki –
kontynuował swoim monotonnym tonem, nie zważając na moją próbę
protestu. – Bądź ostrożny przy przechodzeniu na drugą stronę
ulicy i pod żadnym pozorem nie rozmawiaj z nieznajomymi, o, unikaj
też ciemnych zaułk-
– Minho.
– Tak, skarbie?
– Czy mógłbyś, jak normalny chłopak, po prostu się zamknąć
i pocałować mnie na pożegnanie?
– Och – zreflektował się błyskawicznie. – Jasne.
[280]
a/n: powódź feelsów, umarłam. cicho tu ;;
tego potrzebowałam -w-
OdpowiedzUsuń