30 maja 2015

sześć

Wzruszyłem zdrętwiałymi ramionami, zaciśniętą w pięść dłonią przetarłem zaspane oczy, rozprostowałem zmęczone nogi i postawiłem kilka małych kroków w przód, w morzu całkowicie obcych twarzy wypatrując mojego menadżera, który jeszcze pięć sekund temu stał obok mnie, a teraz jakby rozpłynął się w powietrzu, pozostawiając samego sobie.

Westchnąłem, z rezygnacją siadając na ustawionej pod wysoką ścianą metalowej ławce. Twarz schowałem za kolorową laurką, którą przy wejściu na lotnisko wręczyła mi jakaś drobna, jasnowłosa dziewczyna, starając nacieszyć się krótką chwilą względnej dyskrecji z dala od ciekawskich spojrzeń rzucanych z drugiego końca hali.

– Taeminnie – usłyszałem obok siebie niski głos, na dźwięk którego mimowolnie podskoczyłem.

– Minho? C-Co ty tu robisz?!

Chwycił mój nadgarstek, ciągnąc za gruby, wysoki filar, który skutecznie odgrodził nas od innych obecnych na lotnisku pasażerów.

Włosy nadal miał nieuczesane po pobudce, a twarz wyglądała na nieświeżą i mogłem się założyć, że nie miał nawet czasu na umycie zębów.

– Masz codziennie do mnie dzwonić i nieważne, że będzie u mnie trzecia nad ranem czy po południu, będziesz zdawał mi relacje z każdego twojego dn-

– Też mi miło cię widzieć, Minho – przerwałem mu, zanim zdążył powiedzieć coś więcej.

– Masz słuchać się menadżera i nie robić głupstw, nie wychodzić samemu na miasto, poza tym nie życzę sobie wizyt w klubach po godzinie dwudziestej, szczególnie w piątki – kontynuował swoim monotonnym tonem, nie zważając na moją próbę protestu. – Bądź ostrożny przy przechodzeniu na drugą stronę ulicy i pod żadnym pozorem nie rozmawiaj z nieznajomymi, o, unikaj też ciemnych zaułk-

– Minho.

– Tak, skarbie?

– Czy mógłbyś, jak normalny chłopak, po prostu się zamknąć i pocałować mnie na pożegnanie?

– Och – zreflektował się błyskawicznie. – Jasne.
[280]

a/n: powódź feelsów, umarłam. cicho tu ;;

1 komentarz: