29 maja 2015

pięć


Ciepłe strużki potu rzeźbiły niewidoczne gołym okiem ścieżki na skórze mojej szyi, znikając pod prześwitującym materiałem koszuli, pomiędzy zakrzywieniami której tańczyło chłodne powietrze płynące z umieszczonego w ścianie wentylatora, a przyspieszony po wysiłku oddech zaczynał się powoli wyrównywać, kiedy pewnym krokiem przekroczyłem próg garderoby.

– Taeminnie – przepełnione entuzjazmem zawołanie wypełniło moje uszy – woah, to było niesamowite, naprawdę dobrze ci poszło!

– Minho-yah, mówisz to za każdym razem – westchnąłem, a chwilę później niespodziewany, dobiegający z widowni pisk zagłuszył wypowiedź siedzącego na krześle starszego.

Dziwne, następne nagrania powinny zacząć się dopiero za dwadzieścia minut.

– To tylko i wyłącznie twoja wina, miałbym czas na zebranie myśli i wymyślenie czegoś nowego, gdyby nie to, że tańczysz w niekompletnym ubraniu. Wierz albo nie, ale to rozprasza.

Otoczył mnie ciepłymi ramionami, czubkiem nosa wędrując po linii mojej szczęki i westchnął cicho z rezygnacją.

– Myślałem, że lubisz, kiedy chodzę w niekompletnym ubraniu – zaśmiałem się, uśmiechając złośliwie. – Zawsze ci się to podobało...

Znowu pisk, tym razem głośniejszy.

– Taeminnie, jesteś niemożliwy.

– Wiem – przytaknąłem. – Za to mnie kochasz.

Tym razem uszy prześwidrował mi nie pisk, ale prawdziwy, dziki krzyk, który sprawił, że na moich ustach wykwitł grymas bólu.

– Dlaczego tam jest tak głośno? – odezwałem się, zanim starszy zdążył chociażby otworzyć usta.

– Taemin-ssi?!

Odskoczyliśmy od siebie na dźwięk piskliwego głosu, a chwilę później drzwi stanęły otworem, ukazując w progu niskiego, czarnowłosego chłopca, którego wcześniej zauważyłem za kulisami.

– Taemin-ssi, nie wyłączyłeś mikrofonu.

[245]

a/n: taaak, trochę za dużo tu cukru, potrzebny angst... ;___;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz