Gromadzące się nad miastem chmury pomrukiwały złowieszczo, barwiąc gęste, burzowe powietrze głębią swojego granatu oraz echem raniących uszy grzmotów. Niczym wykrzywione stalówki niedoświadczonych kaligrafów brudziły puste arkusze przestrzeni niezliczoną ilością egzotycznych wzorów i rozmazanych plam, gotowych bezpowrotnie rozproszyć się w czasie wraz z pierwszymi kroplami długo wyczekiwanego deszczu.
– W czymś pomóc? – usłyszałem cichy, zmęczony głos, którego echo zatańczyło w moich uszach, kiedy drzwi stanęły przede mną otworem.
Podniosłem wzrok, a moje spojrzenie rozbiło się o niezdrowo chudego, niewysokiego blondyna z papierosem chyboczącym się na krawędzi dolnej wargi. Jego oczy zasłaniała potargana grzywka, a zapadnięte policzki, chorobliwie blade, poorane były bliznami po zadrapaniach.
– Szukam starego przyjaciela, który kiedyś mieszkał w tym domu i zastanawiałem się, czy przypadkiem... czy przypadkiem nie wie pan, gdzie mogę go znaleźć...
– Starego przyjaciela? – zaśmiał się cicho. – Jego godność, jeżeli wolno zapytać...?
– Lee Taemin.
– Lee Taemin? Długie włosy, średniego wzrostu, nieco dziewczęca twarz?
Przełknąłem ślinę, przytakując.
– Niestety, ale obawiam się, że nie mogę pomóc. Wyprowadził się stąd trzy lata temu – powiedział powoli, uważnie obserwując moją twarz i zachodzące na niej reakcje. – Naprawdę mi przykro – powtórzył prawie szeptem.
xxx
Stał w kuchennym oknie, z odrzuconą na bok grzywką i papierosem w ustach, który chwilę później zgasił o brudną szybę. Dopiero wtedy udało mi się dostrzec ukryte pod kosmykami włosów oczy: orzechowe, cieszące niewysłowioną głębią koloru, goszczące tysiące bezimiennych gwiazd, planet, a nawet całych galaktyk; roześmiane, z czającą się w kąciku dziecięcą, łobuzerską iskrą, którą przyszło mi pokochać i porzucić jedenaście lat temu.
I dopiero kiedy pierwsze krople deszczu rozbiły się na powierzchni okna granatową, burzową plamą, zamazując zniekształconą przez czas twarz, odważyłem się odwrócić wzrok, budząc ukryty pod czerwoną maską auta silnik do życia.
[287]
a/n: okay, na początku mi się podobało, ale teraz mam wątpliwości. sama siebie nie rozumiem ;;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz